Obecnie używam
Storytel jako biblioteki
ebookowej i audiobookowej. Jest to część planu zakładająca
przetestowanie telefonu komórkowego jako czytnik ebooków oraz
przetestowanie samej usługi
Storytel w miejsce długo
używanej Audioteki.Po skończeniu
ostatniej ksiązki sięgnąłem ponownie do
Storytel po nową
pozycję. Przypadkowo wybrałem ebook pt. "Kolonia" autorstwa Michaela
Mammaya. Nie wiedziałem nic o autorze także o samej powieści. Nie było
to zbyt szczęśliwe bo okazało się że "Kolonia" jest trzecim tomem
cyklu Planetside. Na szczęscie akcja nie jest powiązana i można czytac
w dowolnej kolejności.
Ziemia jest płaska, tak jak początek ksiażki
Niestety początek książki mocno rozczarowuje. Przede wszytkim brakło
mi dobrze rozbudowanego bohatera, ten tutaj, Carl Butler, niestety
jest nudny i mało stanowczy. Widać to chociażby po sposobie przyjęcia
następnego zlecenia - aż się prosi po pierwszym rozdziale napisanie
drugiego i ostatniego, w którym Carl odmawia przyjęcia pracy i
odjeżdza odwiedzić wnuki. Dzieje się oczywiście inaczej, z
flakowatością w oleju przyjmuje, a ja się zastanawiam po co jak mu się
nie chcę. Tu miałem skojarzenie z inna ksiązka, która czytałem jakiś
czas temu: "Ostatni policjant" Ben H. Wintersa. W tejże policjant
zostaje detektywem i mimo zbliżającego się końca świata ochoczą bierze
się do rozwiazania zagadki.
Whiskey, whiskey, szklaneczka whiskey
Widać jak smutny i zgorzknialy jest Carl kiedy podczas przyjęcia
zlecenia mało interesują go szczegóły misji. Ważne, że w barze można
rozmawiając popijać whiskey. Procenty ważniejsze niż jakakolwiek
konkretna informacja związana z przyszłym wylotem na tytułową kolonie.
Te zostana według zapowiedzi dosłane póżniej. W tym momencie ja
wychodzę do kuchni, nalewam sobie 100ml żołądkowej gorzkiej, dolewam
wody i popijam. Ach, teraz rozumiem... To nie żaden smutek ani
obojętność - to się nazywa profeska. Carl Butler nie jedna taką misję
ma za soba. Rutyna i profesionalizm.
Bomba
Niestety fabuła pod żadnym względem nie porywa. Odliczam literki na
stronie do momentu aż coś się wydarzy. W końcu wybucha bomba blisko
pojazdu, którym się porusza grupka bohaterów książki. Na nieszczęście
nikomu się nic nie stało a ja sobie myślę, że ktoś rzucił im pod nogi
petardę. Zmuszam się do przejścia z jednym okiem w stan otwarty,
drugiemu pozwalam na róbta co chceta i czytam dalej. W ten dosłownie
Carl stwierdza: "zorientowałem się, że nie potrafię sobie tego
wyobrazić". Serio? to jest 1/3 książki a ja już z początkiem zamiast
na tą kolonie wolałem się przejechać choćby do Koluszek.
Rezygnacja z braku uczuć
Nie lubię zaczynać i nie kończyć książki. Tak się stało z "Kolonią"
Michaela Mammaya. Celowo przypominam tytuł i autora aby zapamiętać
kogo skocznie omijać. Było, minęło a niesmak drapię po jelitach.
Szkoda bo okładka przypominała trochę klimat z gry Fallout... A jak
się czytało na telefonie. Bardzo źle, zwłaszcza tuż przed snem.
Światło razi aż bolą oczy. Nie pomaga ściemnienie ekranu, po prostu
trzeba zapalić dodatkowe światło aby oczy gdziekolwiek nie spojrzę,
miały taką sama dawkę jasności. Próbowałem też czytać na tablecie.
Okazało się lepiej ale przydarzył się zgrzyt. Z racji tego, że w dzień
czytałem na telefonie a przed snem na tablecie synchronizacja nie
przebiegała pomyślnie pewnie z racji różnych wielkości czcionek na
urządzeniach. I niestety to co czytałem na telefonie to przypominałem
sobie na tablecie i odwrotnie. Pozycja była z za każdym razem cofnięta
o dwie do trzech stron. Szczegół lekko rozczarowujący. Wracam do
czytnika.