data wpisu: 25.09.2022

Zmiana planu i powrót do Marsa

To się zdarza i to dosyc często. Bywa i tak że do jednej pozycji przykleja się niejedna książka, które tak misię nie spodobały, że porzuciłem je nawet po przeczytamiu 70 procent. Niejednekrotknie były to sztuki, na które wczęsniej bardzo się napaliłem. Wspomnę tylko:

• “Nowy wspaniały świat” - Aldous Huxley - porzucone gdzieś w połowie drogi,
• "Przypadek Charlesa Dextera Warda” - H. P. Lovecraft
• “451 stopni Fahrenheita” - Ray Bradbury - to jest właśnie te 70 procent,
• “Znaczy kapitan” - Karol Olgierd Borchardt - kilka stron na początku,
• “Wichrowe wgórza” - Emily Bronte - niew skąd się wzięło ale pogubiłem sie w watkach i bohaterach, jakieś 30 procent,
• “Rzeźnia numer pieć” Kurt Vonnegunt - nie bardzo pamiętam ale bewnie gdzieś na początku,
• “Ostatnia godzina” - Tadeusz Konwicki - Pierwsze pięć minut bardzo mnie rozczarowało, styl kompletnie nie przypadł mi do gustu,
• “Od Valinoru do Mordoru” Andrzej Syjewski - z nudów po okokło 20 procentach,

i wiele, wiele innych...
Jedna z nich był "Mars" Ben Bovy - autora cyklu "Droga przez Uklad Słoneczny", który znudził mnie w 2018 roku. Pewnie gdzieś w połowie książki, coś mi się pamięta lądowanie na Marsie, nie wiem czy nie drugie w tej książce. Brrr... Teraz decyduje się wrócić, mam ochotę na ten klimat jak i osławiony cykl Ben Bovy. A więc jest to mój powrót do "Marsa", zabawne bo następny ton cyklu ma tytuł "Powrót na Marsa".

Ostatnie wpisy: